Please enter an Access Token

Pięciolatek bez opieki poza domem, czyli o tym czy puszczam Julcia samego na dwór!

Pamiętacie czasy, kiedy jako kilkuletnie dzieci biegaliście po osiedlu z kolegami i koleżankami, przesiadywaliście na trzepaku czy jeździliście całą ekipą na rowerach, a Wasi rodzice w tym czasie byli w domu?! Co jakiś czas trzeba było się pokazać, zameldować i coś zjeść, a potem wracało się na podwórko. Ja sama bardzo mile wspominam te czasy, ponieważ były to lata mojego dzieciństwa – radosnego, beztroskiego i niezapomnianego.Może moje samodzielne wychodzenie z domu zaczęło się później, jak w wieku pięciu lat, ale pamiętam jak będąc w pierwszej klasie podstawówki, dojeżdżałam do szkoły autobusem miejskim! Nie jeździłam sama, bo zawsze było ze mną kilka koleżanek, ale nie było z nami żadnego rodzica. I to nikogo nie dziwiło – to było normalne

Wychodziłam przed dom i bawiłam się z rówieśnikami w podchody, w chowanego, w policjantów i złodziei. Jeździliśmy po osiedlu na rowerach, bawiliśmy się w berka i graliśmy w klasy. Nie mieliśmy komórek, mama nie dzwoniła do mnie co 10 minut, za to co jakiś czas podglądała mnie z okna albo wołała do domu na obiad.
Ja nawet nie wyobrażam sobie, że teraz mogłabym puścić Julcia samego na plac zabaw, pomimo tego, że znajduje się on tuż pod naszym balkonem. Nie wysyłam go samego do pobliskiego sklepu i nie zostawiam samego na ławce przed blokiem. Przyczyna tego jest tylko jedna – zwyczajnie w świecie boję się o swoje dziecko. Czasy się zmieniły i jest bardziej niebezpiecznie niż kiedyś.
Kiedyś na osiedlach i podwórkach było inaczej. To my sami pilnowaliśmy swoich podwórek, trzymaliśmy się razem. Potrafiliśmy w dziesięć sekund pojawić się w domu i powiedzieć rodzicom, że po ulicy chodzi obcy człowiek, przejechał obcy samochód czy chodzi pies, którego kolega się boi.
Teraz mam wrażenie, że pomimo tego, że dzieci bawią się razem, to nie ma już między nimi, aż takich więzi, jakie były między dziećmi siedzącymi na jednym trzepaku. Kiedyś mieliśmy poczucie większej jedności – mieszkaliśmy przy jednej ulicy czy w  jednym bloku i byliśmy jedną zgraną ekipą. Pilnowaliśmy siebie nawzajem.
Zgadzam się z rodzicami, którzy twierdzą, że kiedyś też były wypadki, byli porywacze i były niebezpieczne przedmioty wokół nas. Ale nie da się ukryć, że teraz zagrożeń jest więcej. Kiedy ja byłam dzieckiem, na ulicy można było zobaczyć kilka pojazdów i to tylko co jakiś czas. Teraz przez moje osiedle przejeżdża samochód za samochodem i nie każdy zwraca uwagę na to, że jedzie ulicą pomiędzy blokami, w których mieszkają ludzie. A dzieci biegają za piłką, jeżdżą na rowerkach i hulajnogach, ganiają się. Wokół dzieci znajduje się więcej przedmiotów, więcej zwierząt i więcej ludzi, których nie znamy.
Kiedy wychodzimy z domu na plac zabaw, Juluś bawi się z innymi dziećmi. Nie biegam za nim cały czas, ale jestem obok. Nie trzymam go za rączkę, ale obserwuję, patrzę jak sobie radzi, jak się bawi, jak nawiązuje nowe znajomości, jak staje się coraz bardziej samodzielny. Nie ograniczam jego swobody, ale daję i jemu i sobie poczucie bezpieczeństwa. Staram się zachować pewne granice i zdrowy rozsądek.
Warto wiedzieć też, że zostawiając małe dziecko samo, bez opieki można się spodziewać odwiedzin opieki społecznej, bo nasze prawo może nie jasno, ale mówi, że:
„Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka,podlega karze grzywny albo karze nagany (art. 106. kodeksu wykroczeń).
Artykuł ten każdy rodzic może interpretować według siebie. Bo dla niektórych przebywaniem dziecka w okolicznościach niebezpiecznych będzie pozostawianie go w zamkniętym samochodzie podczas upału czy mrozu, dla innych pozostawienie dziecka na przystanku pełnym obcych ludzi, a jeszcze dla innych pozostawienie dziecka samego na placu zabaw wśród innych dzieci, wśród najróżniejszych urządzeń i wielu innych „zagrożeń”.
Jak dla mnie nie ma miejsca, które byłoby w pełni bezpieczne, dlatego uważam, że dziecko do 7 roku życia cały czas powinno być pod opieką osoby dorosłej.
Ciekawa jestem, co Wy myślicie na ten temat 🙂
Kasia
signature

Subskrybuj, aby nie przegapić żadnego wpisu

Podaj swój adres email i bądź na bieżąco z nowościami na blogu :)

A ty co o tym myślisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • K.A. Kisiel-Cichocka
    13 kwietnia, 2018

    Pamiętam czasy biegania samopas. Jest teraz reklama ubezpieczeń na dziecko i pokazują "kreatywne" pomysły dzieci. Szczerze? Mało kreatywne ;p

    • admin
      13 kwietnia, 2018

      Mamy to samo zdanie na ten temat!

  • BEATA REDZIMSKA
    13 kwietnia, 2018

    Zgadzam sie z Toba, mieszkam we Francji tu w ogole paranoja (poparta przykladami cytowanymi przez TV) siegnela zenitu… Ale tez czasy po prostu sie zmnienily

  • Toksyczna Kosmetyczka
    13 kwietnia, 2018

    Ja pamiętam czasy gdy sama wracałam ze szkoły do domu. Miałam wtedy 7 lat i na początku bałam się, bo miałam dość daleko.

    • admin
      13 kwietnia, 2018

      Ja nawet nie pamiętam, żebym się bała. Wiem za to, że mój Julcio bałby się wyjść sam i to bardzo mnie cieszy!

  • ladymamma.pl
    13 kwietnia, 2018

    Mój Oli ma 4 lata, nie puściłabym go samego na plac zabaw nigdy w życiu!!! Choć rzeczywiście ja w jego wieku biegałam sama, z koleżankami do samego wieczoru…

  • Nasze Bąbelkowo
    13 kwietnia, 2018

    Ja nie wyobrażam sobie, bym miała swojego 4-latka zostawić samego. Oprócz tego, że jest teraz więcej niebezpieczeństw, to on sam też miewa różne dzikie pomysły, które do bezpiecznych nie należą. Czasami nawet w domu nie mogę spuścić go z oka. I zgadzam się, że kiedyś między dziećmi panowały inne relacje. A poza tym – w naszej wsi wychodzimy na dwór i na długie spacery jako jedni z nielicznych. Reszta dzieci albo siedzi w domu – albo jest wychowywana w "trybie balkonowym". Place zabaw wieją pustką, kiedy je odwiedzamy.

    • admin
      13 kwietnia, 2018

      U nas całe szczęście dzieci na placu nie brakuje, choć są tez godziny, że bywamy sami ;/

  • Emilia Czarnota
    13 kwietnia, 2018

    Mi osobiście trudni się wypowiadać ponieważ nie mam dzeci. Wydaje mi się jednak że gdybym mieszkała na jakimś odludzi, do tego w domu to napewno miałabym inny stosunek niż jak np. w dużym mieście i na osiedlu

  • Marta Sobczyk-Ziębińska
    13 kwietnia, 2018

    Ja zawsze mieszkalam w domu jednorodzinnym, wiec na podworku bylam sama nawet jako 4latka. Moja corka na swoje podworko tez wychodzi sama, ale poza posesje na pewno dlugo nie wyjdzie bez opieki.

  • pożeramstrony
    13 kwietnia, 2018

    Mieszkamy w domku jednorodzinnym w bardzo spokojnej okolicy. Mimo tego, zawsze gdy moje dziewczynki są na podwórku, ja także. Robię swoje rzeczy, a one sie bawią.

  • mamapodprad
    13 kwietnia, 2018

    Poruszyłaś bardzo ważny temat braku wspólnoty wśród współczesnych ludzi. Każdy myśli o sobie, a nie o grupie. Dobry przykład na to, jak to się zmieniło na przestrzeni lat. Kiedy byłam mała, znałam wszystkich sąsiadów w bloku. Dzieliliśmy się ciastami, rozmawialiśmy ze sobą, sąsiedzi przychodzili do rodziców na pogaduchy. Wszyscy się znali. Nowi sąsiedzi, którzy wprowadzili się później do tego samego bloku są już nam nieznani. Nie przywitali się z nikim po przeprowadzce, nie rozmawiają z resztą sąsiadów, nie chodzą na herbatę ani do rodziców, ani do nikogo innego w bloku. Czuć alienację. To nie tak, że oni są jacyś dziwni. Tak po prostu funkcjonuje niestety współczesny świat. Ja też bawiłam się bez rodziców na podwórku, ale nigdy nie byłam sama, bo zawsze gdzieś była niedaleko znajoma mi osoba, choćby sąsiad. Dziś sąsiedzi nie są już znajomymi, a dziecko bawiące się na podwórku jest pozostawione samo sobie. Nikt na niego nie spojrzy, każdy przecież myśli tylko o sobie i gdzieś pędzi, ciągle pędzi, samemu nie wiedząc gdzie.

  • Krystyna Bożenna Borawska
    14 kwietnia, 2018

    To nie te czasy , by dziecko wypuszczać same na podwórko ze względu na porwania…

  • Patrycja
    14 kwietnia, 2018

    Oczywiście, że pamiętam! Najlepsze czasy mojego dzieciństwa 🙂

  • Siostry Dają Radę
    14 kwietnia, 2018

    Na naszym podwórku córka przebywa czasami sama ale poza bramką nigdy samej w takim wieku bym jej nie puściła

  • Mama nawypasie
    14 kwietnia, 2018

    Mam dopiero trzylatka i.jakoś nie wyobrażam sobie, że na plac zabaw poszedł sam. I wydaje mi się, ze nawet 5latek jest za mały na.samodzielne eskapady.

  • Mamologia
    14 kwietnia, 2018

    Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie miałam pojęcia, że prawo określa wiek do którego dziecko powinno być pod opieką!

  • Rodzice & Dzieci
    15 kwietnia, 2018

    Mam 7 latkę ale bez opieki nie wychodzi nawet pod klatkę. Wszędzie auta a kierowcy często mają gdzieś przepisy. Jako dzieci biegaliśmy po osiedlu ale aut było jak na lekarstwo.

  • Szczęśliwa Siódemka
    16 kwietnia, 2018

    Mam bardzo podobne przemyślenia do Twoich, choć mój synek jest jeszcze malutki i w ogóle nie ma opcji, żeby wyszedł gdzieś sam 🙂 Pamiętam, że jako dziecko chodziłam sama na plac zabaw, do parku, do szkoły. Stopniowo wolno mi było coraz bardziej się oddalać, zwłaszcza razem ze starszą siostrą. W dzisiejszych czasach to wygląda trochę inaczej.

  • Zwykła Matka
    16 kwietnia, 2018

    Moja córka ma 8lat, chodzi do trzeciej klasy i dopiero od trzeciej klasy pozwoliłam jej samodzielnie chodzić na szkolny autobus 🙂 Masz rację, kiedyś było inaczej! Wtedy nasze podwórka były bezpieczniejsze i samochodów na ulicy było mniej 🙂

Poprzedni
Jakie dokumenty są potrzebne na wyjazd z dzieckiem za granicę
Pięciolatek bez opieki poza domem, czyli o tym czy puszczam Julcia samego na dwór!