Sezon podróży, rodzinnych wycieczek, wędrówek i urlopów można uznać za otwarty – szczególnie po tak długiej majówce. My wypoczynek zaczęliśmy jeszcze wcześniej, bo tydzień przed weekendem majowym wyjechaliśmy w Karkonosze. Spędziliśmy cudowny czas – było rodzinnie, aktywnie i wyjątkowo pięknie!
Karkonosze z dzieckiem – Świątynia Wang i Schronisko Samotnia
Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich
W Karkonoszach byliśmy tylko kilka dni, ale ponieważ od początku zamierzaliśmy spędzić ten czas bardzo aktywnie, to do wyjazdu przygotowywaliśmy się znacznie wcześniej.
Dziś, już po powrocie, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że o niczym nie zapomnieliśmy i wszystko, co najważniejsze mieliśmy przy sobie.
Jeszcze kilka lat temu, kiedy nie było z nami Julcia pakowanie plecaka zajmowało mi godzinę, może dwie. Teraz, kiedy planujemy wyjazd z dzieckiem zajmuje mi to o wiele więcej czasu i za każdym razem pakuję się z wcześniej wypisaną listą niezbędnych rzeczy. Nauczyłam się tego rok temu przez wyjazdem w Bieszczady i sprawdziło się doskonale. Pomimo tego, że jest to czasochłonne, to mam pewność, że o niczym nie zapomnę. I
Wyjazd w góry, szczególnie z dziećmi wymaga przygotowania – oczywiście, jeśli planujecie wędrować po szlakach, a nie tylko podziwiać szczyty z tarasów widokowych 🙂
CO SPAKOWAĆ JADĄC W GÓRY Z DZIECKIEM
Zawsze plecaku mamy też cieniutki płaszczyk przeciwdeszczowy, bo w górach pogoda może nas zaskoczyć. Całe szczęście, nie musieliśmy z niego korzystać nawet przez chwilę.
Plecak turystyczny
Na każdą wędrówkę pakowaliśmy plecaki – jeden duży, który nosił tata i jeden mniejszy – Julka, który nosił on sam…albo mama 😉
Plecak bez wątpienia jest atrybutem wędrownika, również tego małego, więc i nasz Juluś nie mógł zapomnieć o zabraniu swojego plecaka. W ubiegłym roku dzielnie wędrował po bieszczadzkich połoninach z plecaczkiem Skip Hop, a na ostatni wyjazd kupiliśmy mu troszkę większy plecak w Decathlonie. Dumnie nosił go na pleckach, co jakiś czas wyjmując butelkę z wodą albo ciasteczka zbożowe.
Co zabieramy do jedzenia?
- Kanapki,
- Kabanosy,
- Musy owocowe,
- Czekoladę,
- Ciasteczka zbożowe z żurawiną,
- Pokrojone owoce – banany, jabłka, gruszki, winogrona i suszoną żurawinę!
Woda i herbata
Cały czas na szlaku mamy wodę. W tym roku zaopatrzyliśmy się w butelki filtrujące i nie zamierzamy się już z nimi rozstawać. Nie zabieramy słodkich soków, ale spakowaliśmy do plecaka gorącą herbatę z cytryną. I uwierzcie mi, że w schronisku smakuje ona wyśmienicie, bez względu na to czy pijemy ją zimą czy latem.
Termos lub termobutelkę, która długo utrzyma temperaturę napoju. Jeśli wybieramy się na dłuższą wędrówkę i wiemy, że po drodze nie będzie schroniska, zabieramy też jedzenie w termosie obiadowym. Dzięki temu zawsze mamy świeży i ciepły posiłek!
Telefon do zadań specjalnych!
Telefon do zadań specjalnych, czyli jaki?! Taki, który ma mocną baterię i szybko się nie rozładuje. Taki, który nawet po upadku nie nieprzestanie działać. Taki, który jest wodoodporny i nawet, jeśli przypadkowo znajdzie się w strumyku to nadal będzie działał (a przy dziecku wszystko jest możliwe!).
Dobry telefon w górach to podstawa. Nawet, jeśli znamy szlak, którym będziemy wędrować, nawet jeśli wychodząc w góry świeci słońce i nic nie zapowiada pogorszenia pogody, to właśnie w górach można spodziewać się wszystkiego. Możemy zgubić szlak, wejść na złą ścieżkę, może zacząć padać, mogą wystąpić burze, a czasem też może zejść lawina. Mogą być sytuacje, że będziemy potrzebować pomocy – dla siebie albo napotkanego turysty i w takich sytuacjach musimy mieć sprawny telefon! Koniecznie zapiszcie sobie numer do GOPR/TOPR 601-100-300.
Może w lesie czy na szlakach zabraknie zasięgu, może będzie inna sieć, może wcale nie będziecie mieli ochoty dzwonić i chwalić się jak jest cudownie, ale warto mieć telefon choćby do tworzenia krótkich filmików i zdjęć,
Książeczka Dziecięcej Odznaki Turystycznej PTTK
Jak zachęcić dziecko do górskich wędrówek? Wystarczy wydrukować książeczkę Dziecięcej Odznaki Turystycznej PTTK! Julcio zbierał pieczątki, które przybijał w książeczce w punktach informacyjnych, w schroniskach, w muzeach, a nawet na stacji kolejki bieszczadzkiej.
Bez względu na to czy czy będziemy w Bieszczadach, w Tatrach czy Karkonoszach, na zamkach czy nad jeziorami – w książeczce będzie potwierdzał swoje wędrówki, wycieczki i aktywności. Żałuję, że nie zabraliśmy książeczki podczas ostatniej wycieczki do Magicznych Ogrodów, bo tam również czekały na odwiedzających pieczątki. Mamy jednak zamiar to nadrobić.
Do książeczki przybija się pieczątki, wkleja bilet, zdjęcia, można też coś narysować. Każdą aktywność dziecka potwierdzają rodzice. Książeczka potwierdza udział dziecka w różnych aktywnościach, a dzięki temu można zdobyć prawdziwą odznakę PTTK z misiem na czele 🙂
Więcej o książeczce przeczytacie tutaj: Darmowa książeczka, która będzie prawdziwym skarbem małego turysty!
Śpiwór dla dziecka
W tym roku w Karkonoszach nie potrzebowaliśmy śpiwora, ale w Bieszczady już go spakowaliśmy
(nie wiedzieliśmy czy w domku, w którym będziemy mieszkać będzie pościel).
Ja i Tomek mamy już swoje śpiwory sprawdzone od lat, ale Julcio prawdziwy śpiwór dostał od nas właśnie rok temu.
Jeśli zastanawiacie się, jaki „prawdziwy” śpiwór wybrać na początek dla dziecka, to polecam Wam taki jak ma Julcio – to śpiwór Moss Fjorda Nansena. Jest wygodny i bardzo praktyczny. Dzięki temu, że ma dwie długość – rośnie razem z dzieckiem. Julcio korzysta z teraz z jego krótszej wersji (150 cm długości), ale lada moment dopniemy dolną część i będzie on dłuższy o 30 cm. Jak wiadomo dzieci szybko rosną i kupowanie profesjonalnego śpiwora za kilkaset złotych na jeden sezon, może być mało opłacalne, dlatego warto pomyśleć o rozwiązaniu na jakie my się zdecydowaliśmy i wybrać śpiwór dla dziecka, który posłuży mu przynajmniej kilka lat.
Apteczkę podręczną
W dużym plecaku, który nosił tata nie mogło zabraknąć niewielkiej apteczki, wyposażonej w kolorowe plastry, bandaż, gazę, nożyczki, żel na ukąszenia, gaziki do dezynfekcji, folię NRC, rękawiczki jednorazowe, termometr. Apteczka zajmuje mało miejsca i zawsze warto mieć ją przy sobie – zwłaszcza podczas górskiej wędrówki.
Jeśli wybieracie się w góry na dłużej, pamiętajcie, aby wyposażyć apteczkę dokładniej. O tym jak spakować apteczkę na wyjazd z dzieckiem przeczytacie TUTAJ.
Co jeszcze warto spakować na rodzinny wyjazd w góry:
- krem z filtrem UV – w górach znacznie mocniej grzeje słońce, a im wyżej wejdziemy, tym bardziej jesteśmy narażeni na szkodliwe promieniowanie słoneczne,
- okulary przeciwsłoneczne – dla każdego członka rodziny – okulary wyposażone w filtry UVA, UVB, które ochronią wzrok przed promieniowaniem słonecznym,
- czapka z daszkiem czy chusteczka na głowę – nakrycie głowy w ciepły dzień jest bardzo ważne i chyba nie trzeba o tym przypominać. Nawet jeśli na zewnątrz jest bardzo ciepło, to my pakujemy też do plecaka buff – przydaje się i na słońce i na wiatr,
- mapę, kompas, GPS – zawsze mamy w plecaku mapę. Poza tym, że może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie, to to dla dziecka z pewnością jest też doskonałym atrybutem wędrownika,
- aparat fotograficzny – my się raczej bez niego nie ruszamy i dzięki temu, że zawsze mamy go przy sobie, to mamy też tysiące zdjęć i jeszcze więcej wspomnień,
- latarkę – może wiosną czy latem już się nie robi tak wcześniej ciemno, ale każde wyjście w góry może się przedłużyć. Latarka w górach to podstawa. Kilkukrotnie przekonali się o tym „turyści” nad Morskim Okiem ;),
- kijki trekkingowe – kolejny atrybut wędrowca. Jeśli nie macie profesjonalnych kijków do górskich wędrówek, możecie zrobić je z drewnianych kijków znalezionych po drodze,
- dokumenty i pieniądze – przydadzą się jeśli będziecie chcieli przekroczyć granice, kupić bilet do Parku, napić się herbaty i zjeść coś ciepłego w schronisku, zapłacić z lody, wjechać na górę kolejką czy wyciągiem. Myślę, że ten punkt jest oczywisty.
Point-travel
23 września, 2019Buty są bez dwóch zdań najważniejsze. Nie jest trudno o skręcenie kostki itp. Ze śpiworami to trzeba uważać, bo niektóre nadają się na 1-2 wypady w góry, przynajmniej ja tak miałem. No i też wiadomo, że z dzieckiem nie wyjdziesz tak wysoko jak samemu, albo ze znajomymi to może i sprawa śpiworu nie będzie taka potrzebna. Zawsze można dać swój.