Wszyscy wiemy, że Wisła przepływa przez całą Polskę, że po drodze odwiedza Warszawę, Kraków i Sandomierz, że jest najdłuższą rzeką Polski, ale kto wie, gdzie Wisła się „zaczyna” i gdzie się „kończy”? My w ostatnie wakacje nie tylko się tego dowiedzieliśmy, ale też udało nam się odwiedzić te miejsca. Byliśmy zarówno przy źródle, jak i przy ujściu Wisły. Jeśli i Wy będziecie w okolicy Mikoszewa, Stegny, Gdańska, Wisły czy Istebnej, pomyślcie o wycieczce, gdzie zobaczycie początek lub koniec królowej polskich rzek.
Źródło Wisły, czyli sam początek
O tym, skąd wypływa Wisła mówi legenda. Przyznam się Wam, ze ja jej wcześniej nie znałam, a opowiedział mi ją Julek. Doskonale znał legendę, ponieważ przed samymi wakacjami omawiali ja na lekcji języka polskiego. Całą legendę przeczytacie np. TUTAJ, ale ja Wam przytoczę jej fragment z Wikipedii:
„Według legendy, w odległych czasach na Baraniej Górze mieszkał król Beskid z żoną Boraną. Mieli oni syna Lana oraz dwie córki: Białą (Białkę) i Czarnuszkę (Czarnochę). Dziewczęta różniły się urodą i temperamentem. Żyjąc pod opieką rodziców, opiekowały się zwierzętami i pilnowały dwóch źródeł, w których leśne stworzenia gasiły pragnienie. Pewnego dnia postanowiły obie ruszyć w świat. Na nic były prośby rodziców. Dziewczęta początkowo wędrowały osobno, wkrótce jednak spotkały się i ruszyły razem; w ślad za nimi podążały wody obu źródeł. Trzymając się za ręce przemierzały ziemie: śląską, krakowską, sandomierską, mazowiecką i mazurską, by dotrzeć do Bałtyku.
Dziewczęta nigdy nie powróciły do rodziców. Ci – stęsknieni – słali im pozdrowienia w postaci wianków z kwiecia, płynących od gór aż do morza. Tak miała powstać Wisła – rzeka, która „wyszła” z gór. Trasami, którymi z Baraniej Góry schodziły obie dziewczyny, dziś mają płynąć potoki: trasą Czarnuszki – Czarna Wisełka, zaś trasą Białej – Biała Wisełka”.
My na Baranią Górę, gdzie znajduje się źródło Wisły wybraliśmy się w sierpniu, podczas pobytu w schronisku Przysłop. O naszej przygodzie przeczytacie tutaj: Leśna Odyseja w Schronisku PTTK Przysłop pod Baranią Górą.
Barania Góra jest jednym z najpopularniejszych szczytów Beskidu Śląskiego i to właśnie tutaj swój początek ma Wisła. Łączące się w jedno źródła najdłuższej polskiej rzeki zlokalizowane są na wysokości 1150 m n.p.m. (Czarna Wisełka) i 1100 m n.p.m. (Biała Wisełka) i zdecydowanie warto je zobaczyć podczas rodzinnej wędrówki!
Ujście Wisły, czyli gdzie Wisła wpada do morza
Od ponad 20 lat każde wakacje spędzamy w Krynicy Morskiej, a Julcio jeździ z nami tu od urodzenia, czyli od 9 lat i dopiero w tym roku pojechaliśmy na wycieczkę do ujścia Wisły. Ale tak sobie myślę, że gdybyśmy wybrali się wcześniej, może Julek by tego nie pamiętał, może nie rozumiał, a był idealny moment. Cała wycieczka zajęła nam około 6 godzin i to był naprawdę fajnie spędzony czas.
Z Krynicy Morskiej pojechaliśmy samochodem do Sztutowa, gdzie zostawiliśmy auta na parkingu pod obozem koncentracyjnym Stutthof. Stamtąd przeszliśmy około 150 metrów do przystanku Żuławskiej Kolei Dojazdowej i tam wsiedliśmy w jeden z wagoników wąskotorówki, w którym dojechaliśmy do Prawego Brzegu Wisły (tak nazywa się stacja, na której wysiedliśmy). Podróż ze Sztutowa trwa około 60 minut.
Kolej Żuławska dowiozła nas praktycznie do samego wału przeciwpowodziowego. Wspięliśmy się na jego szczyt i spokojnym spacerkiem wzdłuż Wisły udaliśmy się do jej ujścia. Trzykilometrowa trasa częściowo wiodła przez las, a częściowo prowadziła kamienną ścieżką przy samej Wiśle i pomimo tego, że było dość łagodnie, to momentami było dość ślisko. Po około godzinnym spacerze dotarliśmy do Rezerwatu Przyrody Mewia Łacha i miejsca, gdzie Wisła wpływa do Zatoki Gdańskiej.
Już samo ujście Wisły do morza zrobiło wrażenie na nas wszystkich, ale warto się tu wybrać jeszcze z jednego powodu. Tu przy ujściu rzeki znajduje się Rezerwat Przyrody Mewia Łacha, który jest jednym z ulubionych punktów obserwacyjnych ornitologów. To tu można zobaczyć tysiące najróżniejszych ptaków z mewami na czele. Szczęściarze mogą się pochwalić nawet zobaczeniem foki szarej, która nie tak dawno wróciła do Bałyku.
Do kolejki wąskotorowej wróciliśmy tą samą trasą w około 50 minut i kolejną godzinę spędziliśmy w wagonie wiozącym nas do Sztutowa. Jeśli tylko będziecie w okolicy Mikoszewa, wybierzcie się na taką wędrówkę. To nie tylko doskonała lekcja przyrody dla dzieci, ale też pomysł na naprawdę fajne spędzenie wspólnego czasu.
A ty co o tym myślisz?