Góry o tej porze roku są wyjatkowo piękne, a Karkonosze jesienią zachwycają, jak w żadnym innym okresie. Przyroda mieni się w odcieniach zieleni, brązu, żółci i złota…Jest magicznie i niewykle barwnie. Gdybyśmy mieli tylko troszkę bliżej, wracalibyśmy w Karkonosze każdej jesieni.
Pierwszy raz wybraliśmy się do Schroniska Samotnia nad Małym Stawem wiosną 2019. Julek miał wtedy siedem lat, ale już wiedział, jak przyjemne potrafią być górskie wędrówki. Szliśmy wtedy popularnym szlakiem z Karpacza, przez Świątynię Wang do Samotni i tą samą drogą wróciliśmy na parking. Tu zobaczycie więcej z wędrówki:
Karkonosze z dzieckiem – Świątynia Wang i Schronisko Samotnia
Właśnie wtedy, wiosną zakochałam się w tym miejscu i wiedziałam już, że muszę zobaczyć Karkonosze jesienią. Marzenie to udało mi się zrealizować w październiku 2021, a najbardziej cieszyło mnie to, że wróciliśmy tu razem, w komplecie. Ogromnym szczęściem jest mieć wspólne pasje i wspólnie je realizować, dlatego z dumą nazywamy się taką turystyczną rodzinką.
Karkonosze jesienią – Schronisko Samotnia nad Małym Stawem
Tym razem naszą przygodę w Karkonoszach rozpoczęliśmy w innym miejscu. Samochód zostawiliśmy na parkingu…i udaliśmy się do kolejki na Kopę Karpacz Ski Arena. Może poszliśmy trochę na łatwiznę, ale ze względu na to, że była jesień, a prognoza pogoda nie była optymistyczna, wybraliśmy bardzo przyjemny, niewymagający, za to niezwykle widokowy szlak do Samotni.
Samochód zostawiliśmy przy parkingu do dolnej stacji kolejki linowej na Kopę i wyciągiem „Zbyszek”, na 4-sobowej kanapie (byliśmy we trójke + pies) wjechaliśmy na Kopę, na wysokość 1350 m n.p.m. Tyle zaoszczędziliśmy w nogach. Na górze było niewiarygodnie zimno. Założyliśmy na siebie wszystko, co mieliśmy w plecakach, włącznie z grubymi rękawiczkami i ruszyliśmy w kierunku lepszej pogody.
Pomimo tego, że z Kopy mieliśmy Śnieżkę (1603 m n.p.m.) na wyciągnięcie ręki, to ruszyliśmy w przeciwną stronę. Udaliśmy się czarnm szlakiem w kierunku Kotła Białego Jaru (1233 m n.p.m.), dołu znajdujacego się na północnym zboczu Równi pod Śnieżką. Dotarliśmy tu po jakiś 20 minutach i dalej szliśmy żółtym szlakiem do Schroniska PTTK Strzecha Akademicka (1266 m n.pm.) Dodam tylko, że pogoda podczas wędrówki niesamowicie się zmieniała. Były momenty, że marzliśmy w kurtkach, czapkach i rękawiczkach, a były też chwile, kiedy rozbieraliśmy się do samych bluz, bo było tak ciepło. Pogoda w górach jest zmienna i warto być na to przygotowanym.
Od Strzechy Akademickiej do Schroniska PTTK Samotnia dzieli nas 10-15 minutowy spacer. Nam zeszło troszkę dłużej, ale tylko dlatego, że kilka razy zatrzymywaliśmy się, żeby podziwiać krajobrazy. Widok z góry na Samotnię jest niezwykły, wręcz spektakularny. Dokładnie tak wyborażałam sobie Karkonosze jesienią…Magiczne.
W Samotni zrobiliśmy dłuższy postój. Odpoczęliśmy, zjedliśmy obiad, pospacerowaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną przez Polanę, Wapniak, Budniczą Strugę, Rówienkę, Świątynię Wang aż Karpacza. To była bardzo przyjemna, jesienna wędrówka. Przeszliśmy około 8 km ciesząc się wspólnym czasem, podziwiając krajobrazy, odkrywając przyrodę i delektując się piękną polską złotą jesienią.
Zachęcam Was do odwiedzenia również tego wpisu. Zobaczycie tu cudowny domek, w którym mieszkaliśmy jesienią:
Domek w Karkonoszach – miejsce, do którego z pewnością wrócimy!
A ty co o tym myślisz?